• Font size:
  • Decrease
  • Reset
  • Increase
Polish Czech English French German Hebrew Italian Portuguese Russian Spanish Swahili BIP
https://www.zsbesko.pl/pedagog/34-uncategorised/1692-wszystkiego-najlepszego.html

Artykuły

2018.05.29 wycieczka do Warszawy

Wycieczka do Warszawy 29-30 maja 2018.

                Do Warszawy jeździmy już regularnie, ale tym razem potrzebowaliśmy dwóch autobusów, bo klas zebrało się aż cztery - 7a, 7b, 2a i 2b, razem z sześcioma opiekunami pod kierownictwem pani Justyny Tabisz – Kocan. W terenie dzieliliśmy się na dwie, a czasem i na cztery grupy, zależnie od miejsca w zwiedzanych obiektach, a czasem cała osiemdziesiątka trafiała w to samo miejsce, szybko robiąc z kawałka Warszawy czy Radomia małe Besko.

Z jednej strony pogoda bardzo dopisała, bo nie spadła nam na głowy ani kropla deszczu, ale chyba aż za bardzo, bo naszych uczniów nie trzeba było nigdy szukać – wystarczyło sprawdzić najbliższe zacienione miejsce. Obyło się na szczęście bez większych kryzysów, a najpoważniejszym zbiorowym problemem była „słaba” kondycja. Piszę „słaba”, bo trudno ją poważnie ocenić, kiedy ta sama grupa, która była „bardzo zmęczona” podczas zwiedzania, natychmiast nabierała podczas pobytu w hotelu energii jak jakieś króliczki Duracella. Jest to chyba jakiś biologiczny sekret nastolatków. No, ale wybiegam za bardzo do przodu.

Pierwszy dzień upłynął pod znakiem spaceru – po Starym Mieście, po Powązkach i po Stadionie Narodowym. Najbardziej pozytywne wrażenie zrobił ten ostatni, obejrzany od trybun po szatnie i wanny z lodem. Uczniowie mieli też okazję obejrzeć z bliska płytę boiska, choć bez trawy, bo ta pojawia się tylko na specjalne sportowe okazje, a przez resztę roku stadion służy innym celom. Dlatego też niektórzy zamierzają tam wkrótce wrócić, w związku z planowanym wakacyjnym koncertem.

                Hotel okazał się potężnym budynkiem, w którym nasi uczniowie pomieścili się na dwóch niepełnych piętrach, w trzy-czteroosobowych pokojach. Niezależnie od opiekunów do nielegalnych wypraw w godzinach ciszy nocnej zniechęcać mogła też technika – kamery na korytarzach, światło na fotokomórki. I z tym można było sobie jednak poradzić, bo popularne stały się za towideokonferencje i inne techniczne sztuczki naszych czasów. Dość powiedzieć, że ta „zmęczona” grupa zaskakująco wytrwale dyskutowała i dyskutowała i dyskutowała. Makaron hotelowy i ogórkowa szybko uzupełnione zostały też przez pizzę. Dużo pizzy.

                Śniadanie przy szwedzkim stole wyrównało ewentualne braki i grupa udała się do Muzeum Powstania Warszawskiego. Była to już któraś z kolei wizyta młodzieży z Beska, ale i tym razem nie udało się nam zlokalizować jednego tajemniczego eksponatu. Legenda głosi, że gdzieś w zakamarkach muzeum żyje rzadki gatunek zwany Przewodnik, jednak i tym razem nieosiągalny dla naszego biura. Część uczniów zrekompensowała sobie ten brak zapałem kolekcjonerskim, odwiedzając różne części obiektu w poszukiwaniu specjalnych kartek z kolejnymi etapami powstania.

                Drugim i trzecim etapem było Centrum Nauki Kopernik oraz plan filmowy, a uczniowie trafili tam podzieleni na dwie grupy. W pierwszym miejscu panowała pełna swoboda, ogromny obiekt pełen był instalacji i ciekawostek dostępnych w dowolnej kolejności. W drugim z kolei pracownicy WFFiD prowadzili warsztaty poświęcone pracy przy powstawaniu filmu, a w szczególności tworzeniu i zastosowaniu kostiumów. Dowód, że były to także zajęcia praktyczne znaleźć można na zdjęciach. Uczniowie w obydwu przypadkach znaleźli dla siebie wiele interesujących zajęć, wliczając w to zabawianie grupy maluchów za pomocą robota. Milenie Bocoń należy się też specjalna pochwała za pomoc dla zagubionej dziewczynki. Piotrek „Sokole Oko” Szul wypatrzył z kolei zdobycz, która przydała się wszystkim w piątek, podczas rajdu pieszego.

                Ostatnim akcentem była wizyta w McDonald’s w Radomiu, już podczas drogi powrotnej. Pracownicy bardzo sprawnie przyjęli masę młodzieży i zapewnili jej trochę energii na podróż.

                Ogólnie u uczniów docenić muszę cierpliwość, bo harmonogram wycieczki okazywał się raz za razem z gumy, czy to dzięki warszawskim korkom, czy to dzięki brakowi synchronizacji wizyt grup przez biuro podróży. Pochwalić też można, że młodzież podeszła do tych dodatkowych postojów i innych absurdów przede wszystkim ze złośliwym humorem, który udzielił się też naszym niezawodnym kierowcom. Szczególnie pozytywnie wypadają tu klasy drugie, które przygody z pilotami zaliczyć mogą już do swojej codzienności.

Osobno trzeba też wspomnieć o pozytywnym wkładzie Rady Rodziców, której dofinansowanie umożliwiło poszerzenie programu wycieczki.

                Powrót o godzinie trzeciej w nocy był tylko zakończeniem pierwszej części tygodnia – już dwa dni później czekał na uczniów rajd pieszy.

Przemysław Gąska

Zobacz foto